CELEBRITY
“Spotkałem Marka po siedmiu latach i byłem przerażony. Nie mogłem zrozumieć, co mówi”
Przed jedną z ostatnich walk robiłem rezonans magnetyczny mózgu, byłem już weteranem tego sportu. Jak zobaczyła mnie pani doktor, to złapała się za głowę. “Boże, boję się, co ja tam znajdę” – mówi Przemysław Saleta w dużym wywiadzie ze Sport.pl
Przemysław Saleta to były kickbokser i pięściarz zawodowy, walczył także w MMA. W boksie zawodowym był mistrzem Europy. Ostatnią walkę zawodową stoczył w 2015 r., gdy w Atlas Arenie przegrał z Tomaszem Adamkiem. Później brał udział już tylko w walkach charytatywnych.
Saleta przedpremierowo obejrzał reportaż Sport.pl o Tomaszu Gromadzkim i podzielił się z nami wrażeniami. – Pięściarze tacy jak Tomek są solą boksu – mówi o bohaterze filmu. Z Saletą rozmawiamy także o urazach głowy w sportach walki, śmierci w ringu i wyniszczających sparingach braci Kliczko.
Przemysław Saleta: Najbardziej niebezpiecznym ze wszystkich sportów walki. Jest sportem urazowym, ale złamane nosy, pęknięte łuki brwiowe czy rozcięcia, to nie są poważne kontuzje. To wszystko się zagoi, kości się zrosną i po problemie. Najpoważniejsze są urazy mózgu. Szczególnie te, do których dochodzi w walkach wielorundowych i w sytuacji, gdy zawodnik odwadnia się, bo musi zgubić dużo wagi.
O urazach głowy nie mówi się jednak zbyt wiele. To temat tabu, zwłaszcza wśród zawodników.
O kosztach zdrowotnych uprawiania zawodowego sportu generalnie się raczej nie mówi, ale o kosztach boksu, w którym najbardziej narażona jest głowa, mówi się jeszcze mniej. A gdy spojrzymy na pięściarzy, którzy już dawno zakończyli karierę, to możemy się przekonać, że za sukces i wykonywany zawód płaci się wysoką cenę.
Parę lat mieszkałem w USA i pamiętam, że tam sporo uwagi poświęcało się urazom mózgu w futbolu amerykańskim. Czytałem tam o rozgrywającym New York Jets, który systematycznie doznawał wstrząsów mózgu w trakcie meczów, miał ich kilka w sezonie. Jego żona skarżyła się, że ten chłopak zamiast wracać do domu pół godziny, to wracał dwie, bo błądził…
Tyle że sporty zorganizowane w ligach funkcjonują trochę inaczej niż boks. Zawodnicy są pod stałą opieką lekarzy, menedżerów i doradców, w USA mają swoje związki zawodowe. Natomiast w boksie każdy robi na własny rachunek. Jeśli chodzi o zdrowie, to zawodnik jest ostatnią osobą, która zauważa negatywne skutki boksowania i dochodzi do wniosku, że nie powinna już walczyć.
Tomasz Gromadzki, polski pięściarz, teraz zawodnik Fame MMA, w reportażu wideo Sport.pl opowiada o swoich problemach zdrowotnych. Już w trakcie kariery sportowej zaczął brać leki na regenerację mózgu. Jest wyjątkiem?
Tomek w reportażu nie powiedział o niczym, czego nie znam z życia. Na pewno wykazał się odwagą, opowiadając swoją historię. Trzeba zacząć mówić na temat urazów mózgu w boksie i tłumaczyć to młodym ludziom, którzy zaczynają trenować. Jeśli od początku kariery dba się o głowę, rozwija i pracuje nad obroną, to negatywne skutki boksowania mogą być mniejsze lub żadne. Ludzie, którzy zaczynają uprawiać boks, w ogóle nie myślą o konsekwencjach, jakie niosą za sobą uderzenia w głowę.
Tomek w sportach walki uchodzi za walczaka. Nie bez powodu ma pseudonim “Zadyma”.
Jego kariera oparta była na pracowitości, twardym charakterze i odporności na ciosy. Tym nadrabiał braki techniczne. Bardzo doceniam takich pięściarzy, bo oni dają z siebie wszystko w ringu. Uczciwie zarabiają pieniądze, które nie są duże. Pięściarze tacy jak Tomek są solą boksu.
Jeśli jednak ktoś nie grzeszy obroną, a przy tym jest odporny, to płaci za to cenę. To paradoks, ale niska odporność na ciosy oszczędza zawodnikom trochę zdrowia. Nokaut po jednym ciosie nie jest wielkim problemem. Gorzej, gdy wymieniasz się ciosami z rywalem przez 10 rund. Każde uderzenie to jest wstrząs dla mózgu i to się niestety odkłada. Oczywiście takie walki są najlepsze dla kibiców, ale nikt się nie zastanawia, co się dzieje z zawodnikiem po zawodach. I to nie dotyczy tylko boksu. Chcemy oglądać gladiatorów, ale oni płacą za to cenę. A potem zwykle zostają sami, ewentualnie z najbliższymi.
Sport.pl
Inne sporty
Sporty walki
“Spotkałem Marka po siedmiu latach i byłem przerażony. Nie mogłem zrozumieć, co mówi”
“Spotkałem Marka po siedmiu latach i byłem przerażony. Nie mogłem zrozumieć, co mówi”
Krzysztof Smajek
Krzysztof Smajek
06.10.2024 18:57
– Przed jedną z ostatnich walk robiłem rezonans magnetyczny mózgu, byłem już weteranem tego sportu. Jak zobaczyła mnie pani doktor, to złapała się za głowę. “Boże, boję się, co ja tam znajdę” – mówi Przemysław Saleta w dużym wywiadzie ze Sport.pl.
16
Posłuchaj artykułu
Sportowiec Przemysław Saleta. Warszawa, 12 stycznia 2022
3
Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Wyborcza.pl
Otwórz galerię Na Gazeta.pl
REKLAMA
Przemysław Saleta to były kickbokser i pięściarz zawodowy, walczył także w MMA. W boksie zawodowym był mistrzem Europy. Ostatnią walkę zawodową stoczył w 2015 r., gdy w Atlas Arenie przegrał z Tomaszem Adamkiem. Później brał udział już tylko w walkach charytatywnych.
REKLAMA
Saleta przedpremierowo obejrzał reportaż Sport.pl o Tomaszu Gromadzkim i podzielił się z nami wrażeniami. – Pięściarze tacy jak Tomek są solą boksu – mówi o bohaterze filmu. Z Saletą rozmawiamy także o urazach głowy w sportach walki, śmierci w ringu i wyniszczających sparingach braci Kliczko.
Zobacz wideo
Krzysztof Smajek: Jak niebezpiecznym sportem jest boks?
REKLAMA
Przemysław Saleta: Najbardziej niebezpiecznym ze wszystkich sportów walki. Jest sportem urazowym, ale złamane nosy, pęknięte łuki brwiowe czy rozcięcia, to nie są poważne kontuzje. To wszystko się zagoi, kości się zrosną i po problemie. Najpoważniejsze są urazy mózgu. Szczególnie te, do których dochodzi w walkach wielorundowych i w sytuacji, gdy zawodnik odwadnia się, bo musi zgubić dużo wagi.
O urazach głowy nie mówi się jednak zbyt wiele. To temat tabu, zwłaszcza wśród zawodników.
REKLAMA
– O kosztach zdrowotnych uprawiania zawodowego sportu generalnie się raczej nie mówi, ale o kosztach boksu, w którym najbardziej narażona jest głowa, mówi się jeszcze mniej. A gdy spojrzymy na pięściarzy, którzy już dawno zakończyli karierę, to możemy się przekonać, że za sukces i wykonywany zawód płaci się wysoką cenę.
Parę lat mieszkałem w USA i pamiętam, że tam sporo uwagi poświęcało się urazom mózgu w futbolu amerykańskim. Czytałem tam o rozgrywającym New York Jets, który systematycznie doznawał wstrząsów mózgu w trakcie meczów, miał ich kilka w sezonie. Jego żona skarżyła się, że ten chłopak zamiast wracać do domu pół godziny, to wracał dwie, bo błądził.
REKLAMA
Tyle że sporty zorganizowane w ligach funkcjonują trochę inaczej niż boks. Zawodnicy są pod stałą opieką lekarzy, menedżerów i doradców, w USA mają swoje związki zawodowe. Natomiast w boksie każdy robi na własny rachunek. Jeśli chodzi o zdrowie, to zawodnik jest ostatnią osobą, która zauważa negatywne skutki boksowania i dochodzi do wniosku, że nie powinna już walczyć.
Tomasz Gromadzki, polski pięściarz, teraz zawodnik Fame MMA, w reportażu wideo Sport.pl opowiada o swoich problemach zdrowotnych. Już w trakcie kariery sportowej zaczął brać leki na regenerację mózgu. Jest wyjątkiem?
REKLAMA
– Tomek w reportażu nie powiedział o niczym, czego nie znam z życia. Na pewno wykazał się odwagą, opowiadając swoją historię. Trzeba zacząć mówić na temat urazów mózgu w boksie i tłumaczyć to młodym ludziom, którzy zaczynają trenować. Jeśli od początku kariery dba się o głowę, rozwija i pracuje nad obroną, to negatywne skutki boksowania mogą być mniejsze lub żadne. Ludzie, którzy zaczynają uprawiać boks, w ogóle nie myślą o konsekwencjach, jakie niosą za sobą uderzenia w głowę.
Tomek w sportach walki uchodzi za walczaka. Nie bez powodu ma pseudonim “Zadyma”.
REKLAMA
– Jego kariera oparta była na pracowitości, twardym charakterze i odporności na ciosy. Tym nadrabiał braki techniczne. Bardzo doceniam takich pięściarzy, bo oni dają z siebie wszystko w ringu. Uczciwie zarabiają pieniądze, które nie są duże. Pięściarze tacy jak Tomek są solą boksu.
Jeśli jednak ktoś nie grzeszy obroną, a przy tym jest odporny, to płaci za to cenę. To paradoks, ale niska odporność na ciosy oszczędza zawodnikom trochę zdrowia. Nokaut po jednym ciosie nie jest wielkim problemem. Gorzej, gdy wymieniasz się ciosami z rywalem przez 10 rund. Każde uderzenie to jest wstrząs dla mózgu i to się niestety odkłada. Oczywiście takie walki są najlepsze dla kibiców, ale nikt się nie zastanawia, co się dzieje z zawodnikiem po zawodach. I to nie dotyczy tylko boksu. Chcemy oglądać gladiatorów, ale oni płacą za to cenę. A potem zwykle zostają sami, ewentualnie z najbliższymi.
REKLAMA
Niektórzy zawodnicy są gotowi nawet na śmierć w ringu. Wspomina o tym też bohater naszego reportażu. Rozumiesz takie podejście?
– Tak, bo nigdy nie przerażała mnie myśl, że mogę umrzeć w ringu. Miałem świadomość, ale nie na emocjonalnym poziomie, że tak może być. Jeśli myślisz o śmierci i się nią przejmujesz, to robi się problem. Zaczyna się to odbijać na twoim boksie. Zanim zaryzykujesz, to się ułamek sekundy zastanowisz, a wtedy zwykle jest problem. Do pewnego momentu kariery stresowałem się tylko tym, żeby się w ringu nie ośmieszyć. Później przyszła świadomość, że boks to jest tylko i wyłącznie sport. Jest dużo ważniejszych rzeczy na świecie od boksu.
Co zrobiło na tobie największe wrażenie w naszym reportażu?
– Chyba to, jak Tomek łykał tabletki, które mają poprawić pracę mózgu. Ta scena na pewno została mi w głowie. Jeśli widzimy, że mamy problem, to wypada coś z nim zrobić i jakoś temu zaradzić. Trzeba być uczciwym wobec siebie. Myślę, że to, co robi Tomek, nie jest jednak standardem i zawodnicy mają raczej tendencję do tego, żeby oszukiwać siebie i najbliższych. W pewnym sensie Tomek może być prekursorem jakiegoś trendu..
To, że Tomek opowiada o leczeniu, regeneracji mózgu, profilaktyce może coś zmienić?
– Może uświadomić innym zawodnikom, że nie ma się czego wstydzić. Problemy, które zauważają u siebie w funkcjonowaniu: ubytki pamięci krótkiej, problem z wysłowieniem się czy gubieniem wątków, nie są tylko ich problemem. Jeśli ktoś dostrzega u siebie takie objawy, to powinien zgłosić się do neurologa. Być może lekarstwami można sobie pomóc. Jeśli nic się z tym nie zrobi, to z wiekiem będzie się to tylko pogłębiało.