CELEBRITY
Polak, który zatrzymał Ronaldo. “Nie miałem strachu
Pierwszy raz spotkali się 18 lat temu. Kibice byli w szoku, widząc, co wyczyniał Polak w meczu z Portugalią (2:1). Obaj kontynuują karierę. – Gra to Cristiano, ja co najwyżej kopię – mówi nam ze śmiechem Grzegorz Bronowicki
Bilety na mecz Polski z Portugalia szły jak woda. Zainteresowanie było tak wielkie, że zawiesił się internetowy sytem sprzedażowy. W sobotni wieczór Stadion Narodowy wypełni się po brzegi. Oprócz tego, że spotkanie jest kluczowe, bo podopieczni Michała Probierza, jeśli przegrają, skomplikują sobie sytuację w grupie Ligi Narodów, dodatkową, wielką atrakcją dla fanów jest szansa, by zobaczyć w akcji słynnego Ronaldo.
A Portugalczyk, który za cztery miesiące skończy 40 lat, to wciąż olbrzymia klasa. Klasa światowa. Wielu fanów właśnie dla niego polowało na wejściówki na mecz. Grzegorz Bronowicki na to starcie się nie wybiera, ale z gwiazdorem światowej piłki osobiście miał do czynienia. Zadanie od trenera miał jasne: powstrzymać Cristiano. Udało się i jemu, i drużynie. Polacy pokonali 2:1 wtedy w 2006 r. czwartą drużynę świata i rozpoczęli marsz po historyczny, pierwszy awans do Euro 2008.
“Nakrył czapką Cristiano”
Oczywiście, w pamięci tych, którzy oglądali ten mecz, na zawsze pozostaną dwa gole Ebiego Smolarka, ale też heroiczny mecz Bronowickiego, dla którego był to dopiero drugi występ w kadrze.
Były piłkarz Górnika Łęczna pół roku wcześniej trafił do Legii, ale nadal był dla przeciętnego kibica postacią dość anonimową. Leo Beenhakker wystawił go na lewej obronie, co oznaczało, że będzie musiał powstrzymywać ataki samego Cristiano Ronaldo. 22-latek był wschodzącą gwiazdą futbolu, podstawowym graczem Manchesteru United. Dlatego naszemu piłkarzowi wieszczono kompletną katastrofę
Tymczasem Bronowicki, o czym krzyczały nagłówki światowych mediów, “nakrył czapką Cristiano”. – Tak, to miłe wspomnienie – mówi skromnie, gdy do niego się dodzwaniamy. – Pamiętam, że w dniu meczu czułem się znakomicie. Już w czasie rozgrzewki wszystko mi wychodziło. Doszła do tego niesamowita atmosfera na pełnym Stadionie Śląskim. Czułem się, jak to się mówi, w gazie. Nie miałem strachu. Grałem, nie patrząc, kogo mam naprzeciwko siebie. Byłem bardzo skoncentrowany i pewny siebie.
Proste i genialne
Reprezentację narodową latem po mundialu w Niemczech przejął Leo Beenhakker. Holender zastapił Pawła Janasa. Jego kadencja zaczęła się słabo. Najpierw była porażka 0:2 z Danią w meczu towarzyskim, a później przyszła wielka wpadka na początek eliminacji do Euro, gdy niespodziewanie przegraliśmy 1:3 z takim outsiderem jak Finlandia. Potem było 1:1 z Serbią i nikłe wyjazdowe zwycięstwo z Kazachstanem 1:0.
Media już głośno mówiły o tym, że Beenhakker to pomyłka, kibice też kręcili nosami. Mecz z Portugalią miał być gwoździem do trumny dla Holendra