CELEBRITY
Niezwykły gość na meczu Igi Świątek. Cudotwórca nie pomógł Rosjance
Iga Świątek czekała na to dwa lata – wtedy ostatnio była w ćwierćfinale wielkoszlemowych zmagań na kortach twardych. Rosjance Ludmile Samsonowej w poniedziałkowym pojedynku US Open z Polką nie pomogła nawet obecność na trybunach słynnego serialowego trenera-cudotwórcy. A liderka światowego rankingu tenisistek w efektownym stylu uczciła 100. mecz singlowy w Wielkim Szlemie i jeszcze bardziej wyśrubowała kosmiczną statystykę.
Rok temu Iga Świątek właśnie w 1/8 finału pożegnała się z US Open. Występowała wtedy jako obrończyni tytułu i od samego początku grała dość nerwowo, a kulminacja nastąpiła w pojedynku z Łotyszką Jeleną Ostapenko, bardzo niewygodną dla niej rywalką. Pierwsza rakieta świata ma z nią od tego czasu bilans 0-4. Od poniedziałku taki sam bilans z Polką ma Ludmiła Samsonowa, z którą 23-latka z Raszyna wygrała teraz 6:4, 6:1.
Zobacz wideo Co dalej z Igą Świątek? “Przeżyła ogromne napięcie. To był wielki cios”
Świątek pokazała moc. Wypatrzyła na trybunach wielką gwiazdę
Ludmiła Samsonowa od dawna jest zagadką. Częściowo wynika to z jej tenisa. Jest jedną z najczyściej uderzających piłkę zawodniczek, która jest obdarzona świetną techniką i potrafi zagrać właściwie wszystko. Ale wciąż nie potrafi dotrzeć do ćwierćfinału w Wielkim Szlemie – napisał w zapowiedzi poniedziałkowego spotkania Świątek David Kane z portalu tennis.com.
25-latka Rosjanka, która spędziła niemal całe życie we Włoszech (jej rodzina przeniosła się do tego kraju, gdy miała roczek) i to tam nauczyła się grać w tenisa, zaliczyła trzecie podejście do awansu do czołowej ósemki w Wielkim Szlemie, ale ani przez chwilę nie miało się poczucia, by za tym trzecim razem była bliska powodzenia. Przed spotkaniem niewiele osób dawało jej szanse na sprawienie dużej niespodzianki.
Nie wierzę w to. Świątek gra zbyt dobrze i równo. Początek meczu będzie tu kluczowy – analizował tuż przed tym pojedynkiem ekspert Eurosportu Mats Wilander.
Akurat jeszcze na początku spotkania 16. w rankingu WTA Samsonowa była w stanie wytrzymać rywalizację “gem za gem” z faworytką. A w dużym stopniu zawdzięczała to dobremu serwisowi. Jej dobra passa skończyła się jednak, gdy nadeszła decydująca faza pierwszej partii.
Uczę się, jak sobie radzić z presją. Z tą, którą sama na siebie nakładam, z presją danej chwili i presją rankingu. Uważam, że to wszystko sprowadza się do sfery mentalnej. Jeśli sobie poradzę z tym aspektem, to jestem w stanie dotrwać do końca [turnieju – red.] – opowiadała niedawno Rosjanka.
Wydaje się, że od końcówki pierwszej partii właśnie aspekt mentalny przede wszystkim u niej zawiódł. Zaczęła grać nerwowo i popełniać zbyt dużo błędów, co bardzo kontrastowało ze spokojną grą Świątek. Samsonowej nie pomogła nawet obecność na trybunach Jasona Sudeikisa, czyli serialowego Teda Lasso – trenera-cudotwórcy.
Okazuje się zaś, że słynnego aktora tym razem zauważyła starająca się zawsze podczas meczu skupić wyłącznie na rywalizacji Polka.
Jestem fanką Teda Lasso. Tego pozytywnego nastawienia. W serialu mowa jest o piłce nożnej, która jest zupełnie innym sportem, chodzi o team spirit. W tenisie też można nieco o tym mówić, biorąc pod uwagę sztab, ale na korcie jesteśmy sami. Staram się unikać patrzenia na telebimy, ale jak patrzyłam na sędzię główną, to zauważyłam na trybunach Jasona Sudeikisa. Starałam się utrzymać koncentrację i mam nadzieję, że on docenia moją mentalność, bo serial jest właśnie o tym – zaznaczyła w pomeczowym wywiadzie uśmiechnięta zwyciężczyni.
Osiem lat czekano na to w US Open. Ważny jubileusz Świątek. Polka wśród wielkich gwiazd
Tym razem to od Świątek można się było uczyć opanowania, którego zabrakło jej rok temu w Nowym Jorku. Wtedy to ona robiła proste błędy i właściwie przegrała w dużym stopniu z własnymi emocjami, które ją przytłoczyły. Wyraźnie ciążyła jej wówczas presja obrony tytułu i widmo utraty pozycji liderki światowej listy, co stało się też faktem po przegranej z Ostapenko. Podczas tegorocznej edycji US Open naprawdę źle Świątek zagrała w meczu otwarcia z Rosjanką Kamillą Rachimową, w którym popełniła aż 41 niewymuszonych błędów. W każdym kolejnym spotkaniu jej gra wyglądała już znacznie lepiej. W poniedziałek idealnie nie było. Były momenty, gdy tych pomyłek po jej stronie było trochę więcej (w sumie niewymuszonych błędów miała 19), ale nie spowodowało to poważniejszego zagrożenia.
Dzięki temu zwycięstwu 23-letnia zawodniczka po dwóch latach przerwy znów zameldowała się w ćwierćfinale wielkoszlemowych zmagań na kortach twardych. W dwóch ostatnich edycjach Australian Open wyraźnie we znaki dawały jej się nerwy, co powtórzyło się też właśnie rok temu w Nowym Jorku. W USA dodatkową trudnością jest charakterystyczny gwar, od którego nie wszyscy zawodnicy potrafią się odciąć.
Turniej ten ze względu na to, że zamyka okres intensywnej gry latem, to często obfituje w niespodzianki. Tych w tym sezonie było już dużo, a w męskim singlu doszło do dwóch sensacji – szybko z turniejem pożegnali się Novak Djoković i Carlos Alcaraz. Warto jednak pamiętać, że obaj grali ostatnio bardzo dużo, a Serb dodatkowo przed Wimbledonem zmagał się z urazem. Zarówno z udziału w londyńskiej imprezie wielkoszlemowej, jak i w późniejszych igrzyskach zrezygnowała wiceliderka światowej listy Aryna Sabalenka, która awans do ćwierćfinału US Open wywalczyła w niedzielę. Poniedziałkowa wygrana Świątek – brązowej medalistki olimpijskiej z Paryża – oznacza, że dwie najwyżej notowane singlistki dotarły do najlepszej ósemki w Nowym Jorku po raz pierwszy od ośmiu lat.
Poniedziałkowym zwycięstwem Polka przypieczętowała też symboliczny jubileusz. Był to jej 100. mecz singlowy w Wielkim Szlemie. Bilans zawodniczki trenującej pod okiem Tomasza Wiktorowskiego jest naprawdę imponujący – 83-17. I tylko sześć tenisistek w historii mogło pochwalić się lepszym – Monica Seles (93-7), Chris Evert (90-10), Steffi Graf (87-13), Serena Williams i Martina Hingis (obie 86-14) oraz Venus Williams (85-15). Za Polką znalazły się zaś takie gwiazdy jak: Maria Szarapowa (82-18), Justine Henin (81-19) czy Martina Navratilova (80-20).
Świątek o 84. zwycięstwo w Wielkim Szlemie powalczy w ćwierćfinale nowojorskiej imprezy z Jessicą Pegulą. To właśnie z nią wygrała też na tym etapie w Nowym Jorku dwa lata temu, gdy jedyny raz w karierze triumfowała w tym turnieju.