Connect with us

CELEBRITY

Minister Kierwiński zapomniał o burmistrzu Kłodzka? „Wiem, że ma napięty harmonogram

Published

on

Kwota strat może sięgnąć nawet 200 milionów – wylicza w cyklu „Wprost z rana” burmistrz Kłodzka Michał Piszko. Przyznaje też, że o niedawnej wizycie ministra Marcina Kierwińskiego w swoim mieście… nie wiedział. I apeluje, aby dokończyć inwestycje, które planowano już w 2019 roku

Piotr Barejka, „Wprost”: Jakie nastroje panują dzisiaj w Kłodzku?

Michał Piszko, burmistrz Kłodzka: Wciąż sprzątamy, ale jesteśmy już w końcowej fazie, usunęliśmy około 90 procent śmieci. Pierwsze dni po powodzi były ciężkie, również psychicznie, dzisiaj idzie wszystko do przodu. Mamy pomoc wojska, innych samorządów, ochotniczych straży pożarnych, firm i ludzi z całej Polski. Zastrzyk tej siły był nieoceniony, dlatego optymistycznie patrzymy w przyszłość. Posprzątamy i będziemy się odbudowywać.

Słyszy się jednak dużo o rozgoryczeniu, przede wszystkim wśród przedsiębiorców, którzy mówią, że oczekiwana rządowa pomoc nie nadchodzi.

Sytuacja przedsiębiorców jest rzeczywiście bardzo trudna. Mieliśmy niedawno spotkanie z jednym z ministrów, na którym emocje były duże. Na pewno rozwiązania, które na ten moment zostały przez rząd wdrożone, zawarte są w ustawie, nie wystarczą. Potrzebne są kolejne instrumenty finansowe, które pomogą przedsiębiorcom stanąć na nogi.
Jedyna rzecz, którą mogę zrobić z mojego poziomu, to – po złożeniu wniosku – umorzyć podatek od nieruchomości. Od dwóch tygodni zbieramy też informacje od przedsiębiorców o stratach, jakie ponieśli. Na ten moment na terenie naszego miasta z mikro, małych i średnich przedsiębiorstw mamy 275 podmiotów, których kwota szacunkowa strat opiewa na ponad 112 milionów złotych. Przedsiębiorca, który stracił najwięcej, przedstawił kwotę 7 milionów. To jeden z zakładów motoryzacyjnych.

A straty gminy ile wynoszą?

Twardych strat w infrastrukturze komunalnej mamy na prawie 150 milionów złotych, ale czekam jeszcze na koszt dwóch mostów, kładki i wielu innych rzeczy. Kwota może sięgnąć nawet 200 milionów. A to tylko i wyłącznie infrastruktura komunalna

Mamy 147 uszkodzonych budynków mieszkalnych, do tego 79 domów jednorodzinnych. Ci, którzy zostali zalani, nadal w większości mieszkają u znajomych lub rodzin. W ciągu dnia pracują, sprzątają, zbijają tynki i osuszają. 41 osób nie miało się gdzie podziać, więc zapewniliśmy im zakwaterowanie w jednym z hoteli na terenie Kłodzka i jeden ciepły posiłek dziennie. Łącznie powódź uszkodziła około 1200 budynków. Cały czas to liczymy, ale wiadomo, że trzeba się przygotować na ogromne wydatki.

Jakie środki już udało się pozyskać?

Potężny zastrzyk mieliśmy od innych samorządów, między innymi od Warszawy, która przyznała nam pięć milionów złotych, oraz Wrocławia, od którego dostaliśmy kolejne pół miliona. Być może jeszcze w tym tygodniu będziemy wprowadzać te środki do budżetu. Czekamy wciąż na pieniądze z rezerwy celowej budżetu państwa.
24 września złożyliśmy wniosek na ponad 29 milionów złotych, w zeszłym tygodniu uzupełnialiśmy informacje, których ministerstwo potrzebowało do uzasadnienia wniosku. Możliwe, że środki dostaniemy jeszcze dzisiaj, ewentualnie jutro. Albo będzie to cała kwota z góry, z której potem się rozliczymy, albo pierwsza transza w wysokości 5 lub 10 milionów złotych. Wiem, że Lądek-Zdrój i Stronie Śląskie, najbardziej zniszczone miejscowości, dostały już pełne kwoty. Ale tam jest prawdziwy Armagedon. Ja się nie będę wychylał i krzyczał, bo zostałem – jako gmina – po prostu mniej poszkodowany.

Jak pan ocenia współpracę samorządu z rządem?

Na ten moment pozytywnie. Premier u nas był, sam widział skalę zniszczeń, z jaką się zmagamy. Jestem również w kontakcie bezpośrednio z panem ministrem Janem Grabcem, z pracownikami MSWiA i ministrem Tomaszem Siemoniakiem.

Ale minister Marcin Kierwiński, rządowy pełnomocnik do spraw odbudowy po powodzi, odwiedził niedawno Kłodzko, a pan o wizycie nawet nie wiedział.

O tej wizycie rzeczywiście nie widziałem, mimo że pan minister był w ośrodku sportu i rekreacji, który podlega pod gminę. Wiem, bo widziałem zdjęcia, że był też na ulicy Matejki i Chełmońskiego. Ale niewątpliwie pan minister będzie wizytował nasze tereny jeszcze nie raz, będziemy mieli okazję się spotkać. Nie czuję się w żaden sposób pominięty, bo wiem, że ma napięty harmonogram.
Mam świadomość, że w tym trudnym czasie, gdy taka powierzchnia kraju została poszkodowana, nie znajdzie się czasu na to, żeby porozmawiać ze wszystkimi. Nie mam żadnych pretensji do pana ministra. Oczywiście jestem do dyspozycji, jeżeli zajdzie taka potrzeba, to stawię się tam, gdzie będzie chciał się spotkać

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2024 UKvarieti