CELEBRITY
Innego końca nie będzie” [RECENZJA]. Kino o prawdziwych ludziach i ich uczuciach. Warto obejrzeć?
Selekcja tegorocznego Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni będzie długo dyskutowana. Trudno pojąć, jak to się stało, że takie perełki, jak „Innego końca nie będzie” trafiły do pobocznego Konkursu Perspektywy, a nie do Konkursu Głównego. Oceniamy pełnometrażowy debiut Moniki Majorek
INNEGO KOŃCA NIE BĘDZIE” RECENZJA
Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu?
Czy z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu? W przypadku naszej ekranowej familii właściwsze byłoby jednak powiedzenie, że z rodziną najlepiej wychodzi się na nagraniach VHS. Ola (Maja Pankiewicz), Pipek (Sebastian Dela) i Ajka (Klementyna Karnkowska) dawniej byli bardzo zgranym rodzeństwem, ale ich drogi się rozeszły. Najstarsza Ola kilka lat wcześniej wyjechała do Warszawy, aby robić tę mityczną karierę, natomiast Pipek i Ajka zostali przy mamie (Agata Kulesza), która musiała ułożyć sobie na nowo życie po śmierci ojca rodziny (Bartłomiej Topa
Przenikliwe spojrzenie na rodzinę
Debiutancka pełnometrażowa fabuła Moniki Majorek to przenikliwe spojrzenie na rodzinę, którą rozczłonkowało jedno wydarzenie. Śmierć, której się nie spodziewali, sprawiła, że zgodna i teoretycznie szczęśliwa do tej pory familia oddaliła się od siebie. Kontakty zostały ograniczone do niezbędnego minimum, a każdy zajął się własną egzystencją. Tyle tylko, że żadne z nich nie przepracowało odejścia taty i nie miało szansy zmierzyć się z tą śmiercią. Zrozumieć jej powodów. Dostrzec tego, co ojciec przecież niespecjalnie ukrywał
Pokaz aktorskiej maestrii
„Innego końca nie będzie” to pokaz aktorskiej maestrii. Maja Pankiewicz, która za sprawą serialu „Morderczynie” w końcu została dostrzeżona przez widownię, aż kipi od emocji na ekranie. Gniew miesza się z bezradnością, a wyrzuty sumienia rozrywają jej bohaterkę od środka. Z kolei Sebastian Dela wchodzi w buty, a właściwie klapki, postaci, jakiej do tej pory w kinie jeszcze nie przyszło mu zagrać. Na zewnątrz wycofany, zagubiony i wyciszony, a w środku buzujący od nerwów. Najmłodsza Klementyna Karnkowska zaprezentowała nam za to bohaterkę, która na pierwszy rzut oka ma z tym wszystkim najmniejszy problem, bo zwyczajnie niewiele pamięta. Lub pamiętać nie chce. Uciekła w swój świat, w którym znalazła ukojenie. Cała trójka ustawia ten film i sprawia, że na skórze pojawiają się ciarki. Trudno nie być pod wrażeniem. Fenomenalne są sceny, w których w dość dosłowny sposób mierzą się z przeszłością, próbując przepisać ją na czasy współczesne. Jest w tym jednocześnie paradoksalna lekkość, jak i kilogramy przykrej prawdy, że do przeszłość poszła i nie wróci.
Wiele pytań, mało odpowiedzi
Monika Majorek zaprasza widzów do surowej i bezwzględnej rzeczywistości, w której nie potrzebuje żadnych wytrychów, ani stylistycznych ucieczek, aby ukazać dramat i rozerwane serca swoich bohaterów. Reżyserka, będąca także autorką scenariusza, maluje świat, w którym proste odpowiedzi nie istnieją. Dlaczego niczego nie zauważyliśmy? Może mogliśmy coś zrobić? Finalnie to też, a może przede wszystkim, film o wyborze. Wszyscy go mamy. Każda nasza decyzja ma jednak swoje konsekwencje; czasem nasze wybory rujnują czyjeś marzenie o zaręczynach, w innym wypadku za to prawie niszczą rodzinę. Za każdą decyzją idą także jej powody – najczęściej skrywane, głęboko w nas zakorzenione. Nie zawsze je poznamy lub damy poznać innym. Pozostaje tylko zrozumienie, co może okazać się najtrudniejsze.
Innego końca nie będzie” to film, który działa na widzów. Szlochania i łzy na seansie są tego najlepszym potwierdzeniem. Mocne, trzymające za gardło kino, które poraża swoim autentyzmem. Poruszający obraz. O mnie. O tobie. O nas. Prawdziwe kino o prawdziwych ludziach i ich uczuciach. W końcu żeby zbudować przyszłość, trzeba pogodzić się z przeszłością. Każda żałoba musi kiedyś się skończyć.