CELEBRITY
Henryk Bista zmarł 27 lat temu. Po śmierci żony, jego ciało ekshumowano
Henryk Bista mistrz drugiego planu, wybitny aktor, którego widzowie kochali i szanowali, zmarł 8 października, 27 lat temu. Został pochowany na Warszawskich Powązkach, jednak dziewięć lat później, po śmierci żony, jego ciało ekshumowano. Gdzie teraz spoczywa?
Henryk Bista w tym roku w marcu skończyłby 90 lat. Zagrał ponad 150 ról teatralnych, i kilkadziesiąt ról filmowych i serialowych. Widzowie z pewnością pamiętają go z “Piłkarskiego pokera”, “Przemytników”, “Medium” (1985), “Kocham kino”, “Dekalog X” (1988), “Konsul” czy z roli Wielkiego Elektronika w filmach “Podróże pana Kleksa” i “Pan Kleks w kosmosie”. Nazywany był mistrzem drugiego planu, nawet z najmniejszej roli potrafił zrobić perełkę.
Henryk Bista nie płacił na randkach z żoną
Henryk Bista kochał grać. Gdy przygotowywał się do roli, pracował nad najdrobniejszym detalem. Mówiło się, że jest precyzyjny do granic możliwości. Jego praca jednak się opłacała, nigdy nie ginął na ekranie, a jego nawet kilkusekundowe występy były zapamiętywane. Potrafił zagrać łotra i sympatyczną postać, dlatego często nazywano go “kameleonem sceny
Choć rzadko bywał w domu, bo był tytanem pracy, żona i chwile z nią spędzone były dla niego niezwykle ważne. Nie lubił bywać, nie lubił bankietów, wolał siedzieć z ukochaną w domowym zaciszu, wyjść z psem na spacer do parku.
Urszula Mordzewska-Bista skończyła reżyserię teatralną w Łodzi, była też pedagogiem w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Z Henrykiem Bistą poznali się w Lublinie. Ona przyjechała na staż i robiła dyplom, on pracował w tamtejszym teatrze im. Jaracza. Od razu wpadli sobie w oko i choć aktor nie śmierdział groszem, a za rachunki w restauracjach płaciła ona, skończyło się ślubem.
Tuż po studiach na łódzkiej reżyserii przyjechałam do Lublina, żeby zrobić dyplom. I oczywiście spotkałam tam młodego człowieka, już łysiejącego… Urokliwego, dlatego że wszędzie mnie zapraszał. Byłam wściekła, bo kiedy przyszło do zapłacenia za obiad, czy nawet 3 złote za kawę, wówczas tyle kosztowała, sięgał po portfel, szukał pieniędzy i mówił: “Przepraszam, nie mam drobnych, czy mogłabyś mi pożyczyć?” — wspominała po latach Urszula. Mimo to i tak była pod jego wielkim urokiem, a gdy doszło do ceremonii, zapłaciła również za ślub