CELEBRITY
Gwiezdne wojny w Madrycie. Lewandowski wcale nie jest najważniejszy
O sile FC Barcelony oraz Realu Madryt mieli stanowić odpowiednio – Robert Lewandowski i Kylian Mbappe. Tuż przed El Clasico w życiowej formie znalazł się jednak Raphinha. Vinicius natomiast ma szansę potwierdzić, że zasługuje na Złotą Piłkę
Ten sezon La Ligi zapowiadał się pasjonująco ze względu na rywalizację Roberta Lewandowskiego z Kylian Mbappe, który był bohaterem sensacyjnego transferu do “Królewskich”. Od samego początku Polak narzucił wysokie tempo.
Jak dotąd Mbappe grał nieco poniżej oczekiwań. Dość powiedzieć, że na tym etapie rozgrywek Lewandowski zdobył dwa razy tyle bramek, co jego odpowiednik z Realu Madryt. W sobotni wieczór dojdzie do ich bezpośredniego pojedynku.
Wiele wskazuje na to, że postaci pozornie z drugiego planu skradną show na Santiago Bernabeu. Gra zarówno FC Barcelony, jak i Realu w dużej mierze będzie zależała od dyspozycji dnia reprezentantów Brazylii.
Brazylijczycy podbijają Hiszpanię
Vinicius Junior przed przyjściem Mbappe był uznawany za czołowego zawodnika madrytczyków. Już od wielu miesięcy Brazylijczyk wymieniany jest wśród najlepszych piłkarzy na świecie i podtrzymuje wysoką formę.
Jeśli wierzyć przeciekom, Vinicius w najbliższy poniedziałek odbierze Złotą Piłkę podczas uroczystej gali w Paryżu (więcej TUTAJ). Niespodziewanie rodak zaczął przerastać gwiazdę Realu.
Raphinha, bo o nim mowa, nagle znalazł się na fali wznoszącej. Jest to tym bardziej zaskakujące, że jeszcze kilka tygodni temu skrzydłowy był bliski opuszczenia szeregów FC Barcelony.
Saudyjczycy złożyli lukratywną ofertę Raphinhi i katalońskiemu klubowi. Zmagająca się nieustannie z problemami finansowymi FC Barcelona mogła zainkasować nawet 80 milionów euro, a mimo to nie wyraziła zgodę na transfer.
Lewandowski i Raphinha trafili do FC Barcelony niemal w tym samym czasie – zresztą za podobne pieniądze. Były zawodnik Leeds United miał trudne początki, lecz poradził sobie z łatką “przepłaconej” gwiazdy.
Metamorfoza Raphinhi
Hansi Flick szybko dostrzegł, jak duży potencjał w nim drzemie. To kolejny dowód na to, że pod wodzą niemieckiego szkoleniowca wielu piłkarzy rośnie w oczach i zaczyna pokazywać maksimum możliwości
Wystarczyło wymienić Xaviego na Flicka. U Niemca Raphinha jest jednym z kapitanów i efekty są widoczne gołym okiem. Już teraz może pochwalić się porównywalnymi liczbami, jak w całym poprzednim sezonie.
W 13 rozegranych spotkaniach na wszystkich frontach Raphinha zanotował dziewięć trafień i osiem asyst. Kibice byli zdumieni po jego spektakularnym występie przeciwko Bayernowi Monachium (4:1), kiedy popisał się hat-trickiem.
Raphinha udowadnia, że zasługuje na miejsce w klubie pokroju FC Barcelony. Za sprawą Flicka w ciągu kilku tygodni przeszedł sporą metamorfozę, a statystyki w jego przypadku mówią same za siebie.
– „Zawodnik z jakością Raphinhi potrzebuje zaufania trenera. Xavi jest dobrym człowiekiem, przyjacielem, ale nie sądzę, żeby dawał mu aż tyle zaufania. Wprowadzał go, a potem zdejmował. A teraz ma pewność siebie dzięki trenerowi i widać to na boisku – wnioskował legendarny Rivaldo na łamach “Mundo Deportivo”.