CELEBRITY
Brutalnie szczere słowa o Idze Świątek. “Nigdy tego nie dostrzegaliśmy
Trwa dyskusja wokół słów polskiej tenisistki wykraczająca daleko poza nasz kraj. Zdanie wypowiedziane przez liderkę rankingu WTA dotyczącą wymagającego harmonogramu WTA Tour poparła m.in. Chris Evert. “Z pewnością rozumiem obawy Igi Świątek dotyczące grania w zbyt wielu turniejach, zwłaszcza gdy dochodzi daleko w tych turniejach, co tydzień. Jeśli dodamy do tego igrzyska olimpijskie i większą wagę gry, to jest to ważny temat” — napisała legenda tenisa.W “Misji Sport” wtórowała jej Klaudia Jans-Ignacik. — Wiadomo, że w przypadku Igi mówimy tu o światowym topie, gdzie jedziesz na każdy turniej i grasz do końca. Występując na takim poziomie, nie ma opcji, żeby nie mieć kogoś, kto jest odpowiedzialny za twoją regenerację — powiedziała była tenisistka.O ogromnym zmęczeniu 23-latki wprost mówi też inna polska ekspertka. — Trudno jest o opanowanie w sytuacji, gdy wszystko wraca z dobrą prędkością, a do tego zawodniczka jest ewidentnie bardzo przemęczona sezonem z uwagi na igrzyska olimpijskie. To niezwykle istotny element tenisowej układany w 2024 r. Umysł, który jest przemęczony i nie ma czasu na regenerację, nie będzie działał dobrze i ze spokojem podejmował decyzje — mówi Sakowicz-Kostecka w rozmowie z Dominikiem Senkowskim w “Programie Tenisowym”.
Zauważyła też, że w komunikacji ze sztabem i reakcji na zalecenia na korcie Świątek nie reagowała, jak należy.Brak reakcji na podpowiedzi trenera Wiktorowskiego to nie jest standard, jeśli chodzi o Igę. Ona jest tenisistką, która dała się poznać, jako realizującą założenia taktyczne, słuchającą trenera bez mrugnięcia okiem. Tam tego nie było — ocenia była tenisistka.Ma też swoją teorię, dlaczego tak się działo. — Moim zdaniem wynikało to z przeciążenia, a nie z napięcia na linii Iga — trener. To się zdarza i jest sygnałem dla sztabu i dla nas, że potrzebna jest dłuższa przerwa. Pytanie, kiedy? Na tak wysokim poziomie kalendarz i przepisy są nieubłagane. Pamiętajmy, że Aryna Sabalenka w igrzyskach olimpijskich udziału nie brała — zaznacza i dodaje, że US Open w rywalizacji mężczyzn także wygrał zawodnik, który nie brał udziału w grze o medalu w Paryżu (Jannik Sinner).
Już podczas US Open Świątek przydarzyły się niespotykane dotąd przestoje i nieudane akcje. — Popełnia bardzo dużo niewymuszonych błędów. To coś, czego w jej najlepszej dyspozycji nigdy nie dostrzegaliśmy. Chciała grać na 2-3 uderzenia, co też nie jest do końca wpisane jej tenisową strukturę — analizuje Sakowicz-Kostecka.Bardzo trudne dla mentalnego podejścia miały być dla tenisistki także IO. — Myślę, że Iga już nigdy więcej nie będzie mierzyła się z taką presją, jak na igrzyskach. Można z tego kpić, ale patrząc na to na chłodno, zakładając, że utrzyma swój poziom do IO w Los Angeles, będzie tam zupełnie inne środowisko, niż w Paryżu, gdzie przyjechała na “swój” obiekt, więc wszyscy założyli jej złoty medal na szyję. Ta presja była gigantyczna i można porównywać ją do Adama Małysza z Salt Lake City — zestawia Świątek z legendą polskiego sportu z początku XXI w.
— Krytyka, która na nią spadła po porażce z Jessiką Pegulą, jest absolutnie niewspółmierna do wyniku. Uważam, że było zbyt surowo. Konstruktywna krytyka powinna zakładać wnioski, takie jak redukcja niewymuszonych błędów — dodaje.Porównuje także presję, z jaką zmaga się raszynianka do tego, jak wygląda otoczenie i oczekiwania u Białorusinki. — Aryna Sabalenka reprezentuje tylko siebie. Dlatego też zrobiła bardzo dobrze, że nie wystąpiła w igrzyskach olimpijskich. Gra się w nich po to, by reprezentować swój, a ona nie ma kogo reprezentować. Ma presję taką, jaka sama na siebie nałoży — zauważa polska ekspertka.Tam, skąd pochodzi, w tym momencie nawet ona sama nie ma wiarygodnej informacji. Nie mieszka od lat na Białorusi. Ma oczywiście ogromną rzeszę fanów, ale to rozproszone grupy na świecie. Iga największą, ogromną bazę fanów ma w Polsce. Nie zapominajmy o niej, bo ostatnio mówi się, że na Igę spadło sporo krytyki. Myślę, że jest też sporo fanów, którzy ją wspierają, ale też czasami mocno się zagalopowują pod kątem oczekiwań. Ona czuje tę presję, także w kontekście igrzysk — podsumowuje w rozmowie z Dominikiem Senkowski na jego kanale na YouTube.Porównuje także presję, z jaką zmaga się raszynianka do tego, jak wygląda otoczenie i oczekiwania u Białorusinki. — Aryna Sabalenka reprezentuje tylko siebie. Dlatego też zrobiła bardzo dobrze, że nie wystąpiła w igrzyskach olimpijskich. Gra się w nich po to, by reprezentować swój, a ona nie ma kogo reprezentować. Ma presję taką, jaka sama na siebie nałoży — zauważa polska ekspertka.