CELEBRITY
Kierowca ministra się nie popisał. MSZ odpowiada: jest nam przykro
Po wizycie w studiu TVN24 Radosław Sikorski wsiadł do samochodu ze swoim kierowcą. Ten, wjeżdżając na jeden z warszawskich mostów, nie zatrzymał się przed znakiem STOP. Jest to obowiązek kierującego, a za niedostosowanie się do przepisu otrzymać można mandat oraz punkty karne. O zdarzenie zapytaliśmy Departament Informacji MSZ. Odpowiedź była krótka.
Kierowca ministra Sikorskiego nie zatrzymał się przed znakiem STOP.
Kierowca ministra Sikorskiego nie zatrzymał się przed znakiem STOP. Foto: – / Fakt.pl
Radosław Sikorski był w poniedziałek gościem TVN24. Na antenie mówił m.in. o wyborach w Stanach Zjednoczonych. — My mamy dobre relacje z administracją Joe Bidena, a jednocześnie rozmawiamy z opozycją, tak jak w normalnych demokracjach — zapewnił.
Kierowca ministra się nie popisał. Grozi za to mandat i punkty karne
Polityk odniósł się też do słów Mariusza Błaszczaka, który stwierdził, że jeśli wyścig o fotel prezydenta USA wygra Donald Trump, premier Donald Tusk powinien podać się do dymisji. Sikorski ocenił, że “to jest jakiś absurd” — Równie dobrze mógłbym nawoływać prezydenta Dudę, dlatego że w Mołdawii wygrała Maja Sandu — powiedział.
Minister do studia przyjechał służbowym samochodem. Po niemal półgodzinnej rozmowie w programie “Fakty po Faktach” opuścił siedzibę stacji i wsiadł do pojazdu ze swoim kierowcą. Ten, wjeżdżając na warszawski Most Poniatowskiego, nie zatrzymał się przed znakiem B-20. To tzw. znak STOP, nakładający na kierującego obowiązek zatrzymania pojazdu.
Krótka odpowiedź MSZ. “Jest nam przykro”
Mimo to kierowca ministra postanowił minąć znak i namalowaną na jezdni białą linię P-12 bez zatrzymania. Za czyn ten grozi mandat w wysokości 300 zł. Osoba, która nie dostosuje się do tego przepisu, musi liczyć się też z otrzymaniem punktów karnych. Jak czytamy na stronie policji, lekceważenie znaków drogowych należy “do najbardziej niebezpiecznych zachowań kierowców na drodze”.