CELEBRITY
Już wiemy, skąd ta eksplozja snajperskiej formy u Roberta Lewandowskiego. Przed meczem z Bayernem nasz ekspert precyzyjnie wszystko wyjaśnił [ROZMOWA SE]
Starcie Barcelony z Bayernem (środa, 21.00 – transmisja w Canal+ Extra 1) jawi się jako hit 3. serii Ligi Mistrzów. Nie tylko dla polskiego kibica, choć oczywiście serce bije nam mocniej na myśl o starciu Roberta Lewandowskiego z jego byłym klubem. Dwa lata temu Blaugrana – już z „Lewym” w składzie – dwukrotnie gładko uległa Bawarczykom. Teraz jednak Polak przeżywa drugą młodość. O tajemnicy jego snajperskich popisów porozmawialiśmy z eksreprezentantem, Radosławem Gilewiczem, dziś komentującym w Viaplay mecze Bundesligi.
Super Express”: – Hansi Flick ma czarodziejski wpływ na Roberta Lewandowskiego?
Radosław Gilewicz: – Kiedy Flick latem 2019 roku przychodził do Bayernu jako asystent Niko Kovaca, przez tydzień miałem okazję uczestniczyć w zgrupowaniu monachijczyków. Miałem z nim dobry kontakt, przyglądałem się jego pracy z bliska. A potem, po odejściu Kovaca, śledziłem uważnie, jak porządkuje grę Bayernu, czyniąc z niego maszynę do wygrywania. I mam wrażenie, że pewne elementy tamtych działań powielił teraz w Barcelonie. Czyli całą grę ofensywną podporządkował pod Roberta.
– Ale Barcelona to przecież – zwłaszcza mentalnie – zupełnie inna grupa ludzi niż Bayern!Niełatwo zmusić indywidualistów do gry „pod” kogoś.
Pewnie nie jest to tak ekstremalna praca całego zespołu na „Lewego”, jak miało to miejsce w Monachium, ale widać taktykę „grania na Roberta” – zwłaszcza tych krótkich piłek. Oczywiście nie w każdej akcji ostatnie podanie jest kierowane do Lewandowskiego, ale zespół – pełen młodych i głodnych wygrywania chłopaków – widzi, że taki sposób gry przynosi dobre efekty. To działa zresztą w dwie strony, bo widzę też zupełnie nowego Roberta.
Ma znowu wielką radość z gry. I ma luz, który odzyskał u Flicka. A ten luz jest napastnikowi potrzebny – obojętne czy ma lat 37, czy 20. Jest dzięki niemu z reguły we właściwym miejscu i robi właściwy użytek ze swojego instynktu „killera”, którego mu nigdy nie brakowało. Drugi gol w meczu z Sevillą – delikatna, ale niezbędna zmiana toru lotu piłki – był tego dobitnym przykładem. Poza tym Flick też Roberta „nie liczy”.
Hiszpanie sięgają po drastyczne słowa po popisie Lewandowskiego. Prześcigają się w wymyślaniu określeń, można złapać się za głowę
– Co pan ma na myśli?
– To, że Robert już nie musi patrzeć na stadionowy zegar w trakcie gry. U Xaviego czasem bywało tak, że gdy przez godzinę „Lewy” nie strzelił gola, to już zaczynał nerwowo dreptać i szykować zmianę. Zawodnik widzi takie rzeczy, i to mu nie ułatwia życia na boisku.
– Xavi to legenda Barcelony. Ale sukces – przynajmniej na razie – odnosi ktoś z zewnątrz, spoza tego środowiska. To kwestia charakteru Hansiego Flicka, że chłopaków głodnych pewnie głównie własnej sławy podporządkował rygorom taktycznym?
Nie znam warsztatu Xaviego w pracy trenerskiej. Uwielbialiśmy go oglądać jako piłkarza, ale nie zawsze ów status legendy w klubie musi przekładać się na identyczną pozycję w roli trenera. We Włoszech doskonałym przykładem tego, o czym mówię, była trenerska przygoda Andrei Pirlo z Juventusem. Barcelonie najwyraźniej potrzebny był ktoś z zewnątrz, z inną mentalnością.
Radosław Gilewicz zdradza tajemnicę skuteczności Roberta Lewandowskiego pod skrzydłami Hansiego Flicka. Jedno słowo
– Ale i tak wcale nie było rzeczą oczywistą, że to „zaskoczy” w przypadku Flicka.
– Nie jestem blisko szatni Barcelony, więc opierać się mogę tylko na tych informacjach, które z niej wypływały w różnych źródłach. Po pierwsze – po przyjściu Hansiego do Barcy zawodnicy zaczęli trenować dużo mocniej, bardziej dynamicznie. Myślę, że wprowadził tam też sporo niemieckiego „ordnungu”. Tym młodym chłopakom się to przydało. Jeżeli do tego ich „głodu”, o którym mówiłem, dorzucisz dobrze wykorzystane doświadczenie „Lewego”, to do odniesienia sukcesu brakuje niewiele. Ale – podkreślmy – schody przed Barcą dopiero się zaczynają. Rozkręciła już spiralę nadziei i oczekiwań, a tu przed nią naprawdę istotny sprawdzian w Lidze Mistrzów.
– Pierwszy z nich już oblała, przegrywając 1:2 w Monaco…