CELEBRITY
Kolejna afera PiS wychodzi na jaw. „To był wielki skok na kasę. Mamy daty i nazwiska”
To był symbol całej jego prezydentury – tak o orędziu Andrzeja Dudy mówi w cyklu „Wprost z rana” europoseł KO Dariusz Joński. Zapowiada również, że wkrótce do prokuratury trafią zawiadomienia w sprawie „wielkiego skoku na kasę”, który zdaniem polityka PiS zrobił w 2018 roku
Piotr Barejka, „Wprost”: Zabolała pana prawda, którą – jak uważają politycy PiS – rządząca koalicja usłyszała w orędziu Andrzeja Dudy?
Dariusz Joński, europoseł KO: Przede wszystkim muszę powiedzieć, że Andrzej Duda po raz kolejny zachował się nie jak prezydent wszystkich Polaków, tylko jak funkcjonariusz Prawa i Sprawiedliwości. Po drugie to miało być orędzie prezydenta, ale wyszła mowa obrońcy przestępców.
Pan prezydent nie jest w stanie się pogodzić z tym, że jego partia rok temu straciła władzę, a on za parę miesięcy przestanie pełnić swój urząd. Wpadł na pomysł, żeby tego dnia skłócić, po raz kolejny, parlament. Taki był cel jego wystąpienia. Nigdy wcześniej takiego prezydenta nie mieliśmy. Zawsze mieliśmy prezydentów, którzy łagodzili, tonowali, apelowali w wystąpieniach o zgodę narodową. On robi wszystko, żeby podzielić jeszcze bardziej. To przykry obraz końcówki kadencji prezydenta.
Czyli jaki sygnał wysłał prezydent?
Że się nie uwolnił z partii, która go desygnowała na ten urząd. Cały czas mówi językiem partyjnym, tak na dobrą sprawę nigdy, przez całe dziewięć lat, nie potrafił wznieść się ponad podziały. Dialogu szukał Aleksander Kwaśniewski, robił to też Bronisław Komorowski, ale on tego nie potrafił. Brak klasy to mało powiedziane.
Myślę, że to orędzie było symbolem całej jego prezydentury. Skłócania Polaków, dzielenia, mówienia ostrym językiem – takim, jaki chce usłyszeć Jarosław Kaczyński.
Który z resztą na stojąco oklaskiwał Dudę.
Prezes oklaskuje tylko tych, którzy jątrzą i atakują, a na stojąco tylko tych, którzy robią to w sposób jeszcze silniejszy. Na szczęście Polska nie jest taka, jak Kaczyński. W moim przekonaniu ludzie nie będą klaskali po tym wystąpieniu Andrzejowi Dudzie. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego – po dziewięciu latach – nie może się uwolnić, nie jest w stanie być samodzielnym politykiem. Jak się go słucha, to widać, że wpływ Nowogrodzkiej jest bardzo silny. On cały czas jest uzależniony od Jarosława Kaczyńskiego.
Czy to orędzie było de facto początkiem kampanii wyborczej PiS-u?
Można było odnieść wrażenie, jakby Duda zaczynał kampanię na trzecią kadencję. Na szczęście takiej możliwości nie ma.
My robimy swoje. Premier Donald Tusk ogłosił już, że 7 grudnia ogłosimy swojego kandydata. Chcemy te wybory wygrać. Między innymi po to, żeby następny prezydent – jestem przekonany, że będzie to Rafał Trzaskowski – pokazał, że może być prezydentem wszystkich Polaków. W swoich orędziach będzie apelował o jedność, rozsądek, zrozumienie
Duda ostro krytykował rząd, ale przede wszystkim Donalda Tuska. Czesławowi Siekierskiemu, ministrowi rolnictwa, imiennie podziękował. Podobnie Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi. Skąd taki uśmiech do PSL-u?
Trudno mi zrozumieć jakąkolwiek strategię prezydenta. Raz chwali, raz wyzywa, raz dzieli, raz ułaskawia przestępców.