Niedawny mistrz kontynentu szoruje po dnie. Najbrutalniejszy zjazd na świecie

W latach 2015-2016 zdominowali Copa America dwukrotnie pokonując w finale naszpikowaną gwiazdami Argentynę, a teraz są na dnie i od sześciu meczów czekają na zwycięstwo. Niedawno zachwycaliśmy się występami Alexisa Sancheza w największych europejskich klubach, a teraz zaledwie trzech Chilijczyków powołanych do kadry gra w Europie. W ciągu sześciu lat zaliczyli spektakularny upadek. W rankingu FIFA spadli na wstydliwe 49. miejsce i są za plecami m.in. Panamy, czy Kataru. A na kolejny start na mundialu czekają już dekadę. I jeszcze poczekają.

Przez dwa lata byli absolutnymi dominatorami w Ameryce Południowej i w meczach o najwyższą stawkę ogrywali Argentynę. Potrafili odprawić Meksyk z bagażem siedmiu bramek, a w 2015 r. w swoim kraju byli prawdziwymi bożyszczami, gdy sięgnęli po historyczny triumf w Copa America.

A gdy rok później obronili trofeum i ponownie okazali się najlepsi na swoim kontynencie, wydawało się, że mogą przez lata wieść prym i stawiać się w jednym rzędzie z Brazylią, Argentyną, czy Urugwajem.

Wyprzedziły ich Panama i Katar. Od roku czekają na wygraną. Ależ zjazd
Ale to już tylko historia i wspomnienia, które w Santiago i innych chilijskich miastach można wspominać z rozrzewnieniem. Wystarczyło bowiem zaledwie sześć lat, by zawodnicy La Roja z 12. pozycji w rankingu FIFA spadli w otchłań i znaleźli się na wstydliwej 49. pozycji. Wyżej plasują się choćby Panama, czy Katar, co jeszcze kilka lat temu byłoby nie do pomyślenia. A to może być dopiero początek postępującej degrengolady.

Chilijczyków po raz ostatni na mundialu oglądaliśmy w 2014 r., gdy w Brazylii potrafili wyrzucić za burtę obrońców tytułu — Hiszpanów i wyjść z grupy. Cztery lata wcześniej na boiskach w Republice Południowej Afryki również dokonali tej sztuki (po wygranych z Hondurasem i Szwajcarią). Teraz nie zapowiada się na to, by w najbliższym czasie mogli do nawiązać do tych pięknych chwil.